Leć kolędo
Czerwone GitarySpłoszony ptak, spłoszony dzień
Grudniowy szron na szkle
Podchodzi noc pod ciepłą sień
I śniegiem w oczy dmie
Opada w dół zawiei ćma
W zamknięte bije drzwi
A w dali dzwon, kolęda gra
I konie krzeszą skry
Hej, kolędo, leć!
Hej, kolędo, leć!
Leć nad światem ośnieżonym
Syp iskrami z gwiazd
Hej, kolędo, leć!
Hej, kolędo, leć!
Obudź serca, otwórz domy
Popatrz ludziom w twarz
Grudniowy szron na szkle
Podchodzi noc pod ciepłą sień
I śniegiem w oczy dmie
Opada w dół zawiei ćma
W zamknięte bije drzwi
A w dali dzwon, kolęda gra
I konie krzeszą skry
Hej, kolędo, leć!
Hej, kolędo, leć!
Leć nad światem ośnieżonym
Syp iskrami z gwiazd
Hej, kolędo, leć!
Hej, kolędo, leć!
Obudź serca, otwórz domy
Popatrz ludziom w twarz
Już tańczy noc, trzaskają drwa
Przy stole miejsca dość
Nie tylko dziś, każdego dnia
Wejdź, gościu! Przy mnie siądź!
Hej, kolędo, leć!
Hej, kolędo, leć!Leć nad światem ośnieżonym
Syp iskrami z gwiazd
Hej, kolędo, leć!
Hej, kolędo, leć!
Obudź serca, otwórz domy
Popatrz ludziom w twarz
Spotkania rąk w półmroku świec
Dzień dawno padł bez tchu
Tak rodzi się serdeczność serc
Pogoda jasnych słów
Hej, kolędo, leć!
Obudź serca, otwórz domy
Popatrz ludziom w twarz
Przy stole miejsca dość
Nie tylko dziś, każdego dnia
Wejdź, gościu! Przy mnie siądź!
Hej, kolędo, leć!
Hej, kolędo, leć!Leć nad światem ośnieżonym
Syp iskrami z gwiazd
Hej, kolędo, leć!
Hej, kolędo, leć!
Obudź serca, otwórz domy
Popatrz ludziom w twarz
Spotkania rąk w półmroku świec
Dzień dawno padł bez tchu
Tak rodzi się serdeczność serc
Pogoda jasnych słów
Hej, kolędo, leć!
Hej, kolędo, leć!
Leć nad światem ośnieżonym
Syp iskrami z gwiazd
Hej, kolędo, leć!Hej, kolędo, leć!
Leć nad światem ośnieżonym
Syp iskrami z gwiazd
Hej, kolędo, leć!
Obudź serca, otwórz domy
Popatrz ludziom w twarz
Zima tuż tuż
Andrzej Rybiński
Znowu zasypie, zawieje nas śnieg
Biały jak puch z gęsich piór,
Dzieci z hałasem wybiegną na mróz,
Z górki jak kurki, pojadą w dół.
Zima, zima tuż...
Za oknami stoi już.
Anioł z choinki roztacza swój blask,
Świece się palą, śpiew rośnie w nas.
Śpiew, śpiew parę nut
I kolęda brzmi.
Śpiew, śpiew głosów chór,
Dzieciństwo nam się śni.
Święta za pasem i las pachnie w nas,
Drzewko na stół rzuca cień.
Rok znów przemija i krótszy jest dzień,
Czasu mam mniej, coraz, coraz mniej.
Zima, zima tuż...
Za oknami stoi już.
Zima, zima tuż...
Za oknami stoi już.
Anioł z choinki roztacza swój blask,
Świece się palą, śpiew rośnie w nas.
Śpiew, śpiew parę nut
I kolęda brzmi.
Śpiew, śpiew głosów chór,
Dzieciństwo nam się śni.
Święta za pasem i las pachnie w nas,
Drzewko na stół rzuca cień.
Rok znów przemija i krótszy jest dzień,
Czasu mam mniej, coraz, coraz mniej.
Biały jak puch z gęsich piór,
Dzieci z hałasem wybiegną na mróz,
Z górki jak kurki, pojadą w dół.
Zima, zima tuż...
Za oknami stoi już.
Anioł z choinki roztacza swój blask,
Świece się palą, śpiew rośnie w nas.
Śpiew, śpiew parę nut
I kolęda brzmi.
Śpiew, śpiew głosów chór,
Dzieciństwo nam się śni.
Święta za pasem i las pachnie w nas,
Drzewko na stół rzuca cień.
Rok znów przemija i krótszy jest dzień,
Czasu mam mniej, coraz, coraz mniej.
Zima, zima tuż...
Za oknami stoi już.
Zima, zima tuż...
Za oknami stoi już.
Anioł z choinki roztacza swój blask,
Świece się palą, śpiew rośnie w nas.
Śpiew, śpiew parę nut
I kolęda brzmi.
Śpiew, śpiew głosów chór,
Dzieciństwo nam się śni.
Święta za pasem i las pachnie w nas,
Drzewko na stół rzuca cień.
Rok znów przemija i krótszy jest dzień,
Czasu mam mniej, coraz, coraz mniej.
Maria Konopnicka
Nasza zima biała
Chustą się odziała.
Idzie, idzie do nas w gości
W srebrnych blaskach cała!
Włożyła na czoło
Księżycowe koło,
Lecą z płaszcza gwiazdy złote,
Gdy potrząśnie połą.
Z lodu berło trzyma,
Tchu ni głosu nie ma.
Idzie, idzie, smutna, cicha,
Ta królowa zima!
Idzie martwą nogą
Wyiskrzoną drogą,
Postanęły rzeki modre,
Do morza nie mogą.
Gdzie stąpi, gdzie stanie,
Słychać narzekanie:
- Oj, biedne my kwiaty, trawy,
Co się z nami stanie! -
Przed nią tuman leci,
Straszy małe dzieci...
A my dalej do komina:
- Nie puścim waszeci!
Chustą się odziała.
Idzie, idzie do nas w gości
W srebrnych blaskach cała!
Włożyła na czoło
Księżycowe koło,
Lecą z płaszcza gwiazdy złote,
Gdy potrząśnie połą.
Z lodu berło trzyma,
Tchu ni głosu nie ma.
Idzie, idzie, smutna, cicha,
Ta królowa zima!
Idzie martwą nogą
Wyiskrzoną drogą,
Postanęły rzeki modre,
Do morza nie mogą.
Gdzie stąpi, gdzie stanie,
Słychać narzekanie:
- Oj, biedne my kwiaty, trawy,
Co się z nami stanie! -
Przed nią tuman leci,
Straszy małe dzieci...
A my dalej do komina:
- Nie puścim waszeci!