HYMN DO MIŁOŚCI
KAZIMIERZ PRZERWA-TEMAJER
Tyś jest najwyższą z sił, wszystko ulega tobie,miłości!Życie jest żądzą, a tyś z żądz największą,prócz samej żądzy życia; duszą duszyi sercem serca życia tyś jest,miłości!Jeśli największym szczęściem zapomnienie,bezwiedza i niepamięć własnego istnienia;toś ty jest szczęściem szczęścia, ty, co dajeszomdlenie duszy i omdlenie zmysłomi myśli kładziesz kres upajający,miłości!Jeśli złudzenia są jedynym dobrem,toś ty największym dobrem, najsilniejszeze wszystkich złudzeń ty, moc mocy,pierwotna, dzika, nie znająca kiełzań,święta potęgo,miłości!Jeśli pragnienia są jedyną owąporęczą, która chroniod upadnięcia w przepaść rozpaczy i wstrętu;jeśli są jedynymmostem, po którym można iść nad odmęt nudy;jeśli jedynym są lekarstwem, którebroni od cierpień zwątpienia i zbrzydzeń,pogardy świata i od samowzgardy:to ty, o matko pragnień, jesteś owąporęczą, mostem i lekarstwem, jesteśzbawczynią ludzi,miłości!Czas idzie i zmieniają się wiary,bóstwa w proch upadają jedne po drugich,dziś czczone, jutro deptane,przechodzą przed oczyma ludzkości,by więcej nie powrócić:ty trwasz wieczysta, jak strach, głód i zawiść,pierwotna, tak jak one,jak one tryumfalna,nad wszystko wyniesiona, niepokonananiczym i nigdy, tak jak one,pierwotna, dzika potęgomiłości!Wdzięku, piękności natury,kędyś jest wobec wdzięku i piękna miłości?Jesteś jak ramado obrazu, jak otęcz promieniskrzącemu kręgowi słońca.Kędyś jest, liściu róży,wobec ust ukochanej?Kędyś, szafirze niebios, morza błękicie,wobec ócz ukochanej?Kędyś, szumie jaworów i śpiewie ptakóww wiosenne rano,wobec głosu ukochanej?Kędyś, ciszo grot pośród paprocipod gęstymi zaplotami bluszczów,wobec milczenia ukochanej?Kędyś jest, śniegu, różowiony bladood blasku słońca,wobec koloru ciała ukochanej?Kędyście, linie cudownegór i skał, kędy łuk tęczy świetlisty,kędy przepysznych wodospadów wstęgi,smukłe narcyzy, palmy wybujałe,kędy obłoki lotne i powiewnewobec kształtów ciała ukochanej?Kędyś, mchu miękki, liściu aksamitny,wobec jej piersi dotknięcia i dłoni?Kędyś, marmurze gładki, grzany słońcem,wobec jej białych bioder, spływającychcudowną liniąw odurzający wzrok, dech wstrzymującykształt, który rękę przykuwa do siebie?Kędyś jest, czarze nocy księżycowej,czarze poranku, kiedy słońce wschodzizza gór dalekich;uroku jezior, co się nagle jawiąpośród skał senne,i tej zieleni złocistej, ze szczytówwidzianej w dali:wobec czaru ukochanej?Kędyś jest, melancholio wieczorów jesiennych,wobec jej smutku?Kędyś, wesele letniego południa,przy jej radości?Kędy o sławie sny, sny o potędze,zwycięstwach dumy, odpłaceniu krzywdy,o nieznoszeniu niesprawiedliwości:wobec snów o ukochanej?Kędyś, pragnienie posiadania złota,przy posiadania jej ciała pragnieniu?Kędyś jest, żądzo poznania wszystkiego,co jest poznanym albo nim być może,wobec pragnienia poznania wskroś duszyukochanej kobiety?Tak, tyś największą z sił, tyś życiem życia,miłości!Najsłodszą rozkosz i najsroższą boleśćty sprawiasz; tyś jest, tak jak śmierć, królowąwszechistnień ziemskich, pierwotna potęgo,miłości!
Bo jakby nie było, cieszyć się można tylko chwilą! Pozdrawiam! Na miłość nie ma recepty, ale że bywa prawdziwa to tego jestem pewna :)
OdpowiedzUsuń