Szukaj na tym blogu

sobota, 26 marca 2011

Chodz opowiem Ci bajeczkę...




Opowiem ci bajkę o smutnym kamieniu
co leżał samotny przy drodze, gdzieś w cieniu

i o tym jak marzył by ktoś go przytulił
lecz nikt go nie widział był szary i bury

czasami ktoś przysiadł odchodził, nie wracał
a kamień wciąż czekał i tęsknił...i płakał

był taki samotny i pragnął bez przerwy
należeć do kogoś, kto dobry i wierny

czas mijał ulotny zmieniała się ziemia
niestety nikt nie chciał szarego kamienia

aż kiedyś porankiem gdy rosa błyszczała
to tęcza usiadła odpocząć gdzieś chciała

i kiedy poczuła moc uczuć kamienia
po kropli kolorów na niego kapnęła

łąkami, polami szła sobie dziewczyna
zwyczajna, przeciętna samotna, niczyja

gdy kamień ujrzała zmieniony przez tęczę
wiedziała, poczuła i wzięła go w ręce

wzruszona szepnęła: iść dalej nie muszę,
bo kamień znalazłam i piękną w nim duszę








 BAJKA O SZCZĘŚCIU

W krainie pąsowych lasów i lazurowych łąk, gdzie niebo jest blado różowe, a chmurki wyglądają jak puchary lodów waniliowych, mieszka sobie Szczęście. Szczęście jest maleńkie niczym mrówka i mieni się kolorami tęczy, a gdziekolwiek się pojawia, wszystko staje się piękniejsze.
Pewnego razu Szczęście spotkało na swej drodze bardzo smutną postać. Była ona szara, posępna i wcale się nie uśmiechała.
-Kim jesteś?-zapytało Szczęście.
-Nazywam się Kłopotek-odparł nieznajomy.
-A ja jestem Szczęście. Dlaczego jesteś tak bardzo smutny?
-Ach smucę się, ponieważ wszystkim przynoszę pecha.
-Jak to możliwe? Przecież ja z Tobą rozmawiam i nie spotkał mnie żaden pech.
-Tak, to prawda, ale z pewnością napotkasz go później z mojego powodu.
-Kłopotku, myślę, że za dużo rozmyślasz o pechu. Nie powinieneś rozumować w ten sposób. Sprawiasz sobie cierpienie. Mam na to radę. Od dziś będę Cię nazywać Radość, co Ty na to?
-Naprawdę? I wcale nie boisz się pecha?-spytał bardzo zdziwiony Kłopotek.
-Wcale!
-Dobrze więc, zgadzam się. Ale co ja miałbym właściwie robić będąc Radością?
-Mój drogi radosny przyjacielu-powiedziało Szczęście przytulając do siebie Radość-to proste, musisz tylko śmiać się jak najczęściej i cieszyć z każdego nowego dnia, bo każdy dzień może dostarczyć Ci nowych powodów do radości.
-Ach jakie to szczęście, że spotkałem właśnie Ciebie!-wykrzyknął uśmiechnięty Radość, a jego uśmiech był tak promienny, że rozjaśniał okolicę.
Odtąd już zawsze wędrowali razem-Szczęście i Radość. I jeśli tylko ktokolwiek na Świecie czuje się smutny, oni przybywają, by dzielić się sobą z innymi, a im częściej się dzielą, tym więcej ich przybywa.




czwartek, 24 marca 2011

Aby dzionek był wesoły...



Dwóch wariatów ucieka samochodem z zakładu psychiatrycznego. Na jednym ze skrzyżowań zapala się czerwone światło.

- Patrz jaki piękny kolor! - mówi jeden.
- Tak, ładny - przytakuje mu drugi.
Zapala się światło żółte.
- Jaki śliczny...
- No...- odpowiada zachwycony uciekinier.
Zielone.
- Ale ten jest najładniejszy.
- Masz rację!
Znów zaświeciło się czerwone.
- Eee! To już widzieliśmy. Jedziemy dalej!!


Policja dała ogłoszenie w sprawie pracy - szukali blondynek. Zgłosiły się trzy na wstępne rozmowy. Policjanci badają ich inteligencję. Pokazują zdjęcie faceta (lewy profil) i pytają się:
- Co może Pani powiedzieć o tym człowieku?
Blondynka nr 1 patrzy i patrzy, i mówi:
- On ma tylko jedno ucho...
Komisja załamana wyrzuca blondynkę nr 1 i prosi następną. Pokazują jej to samo zdjęcie i zadają to samo pytanie. Blondynka nr 2 patrzy i mówi:
- On ma tylko jedno ucho...
Tą też wyrzucają i znudzeni zadają to samo pytanie trzeciej. Blondynka nr 3  patrzy i mówi:
- On nosi szkła kontaktowe.
Gliniarze wertują papiery... i rzeczywiście facet nosi szkła. Pytają się jej, jak to wydedukowała.
- Nie może nosić okularów, bo ma tylko jedno ucho... - odpowiada blondynka.


Idzie misjonarz przez pustynię i spotyka lwa. Przerażony modli się:
- Boże spraw aby to zwierze miało chrześcijańskie uczucia.
Na to lew:
- Boże pobłogosław ten dar, który zaraz będę spożywał.


Jadą dwie blondynki samochodem.
Nagle zatrzymuje ich policja.
- Dowody proszę!
Nagle odzywa się jedna z nich:
- Nie umiem pływać


Na drzewie siedzi sobie mały wróbelek i miarowo uderza w korę główką. Na gałęzi wyżej siedzą dwa dzięcioły. Jeden widząc tą sytuację mówi do drugiego:

- Może jednak już mu powiemy, że jest adoptowany.












Jedzie króliczek autem, staje przy stacji i się pyta:
-Ile kosztuje jedna kropla benzyny?
Na to kierownik odpowiada:
-Za darmo
Królik na to:
-To poprosze 10 litrów

Sędzia do oskarżonego:
- Czy przyznaje się pan do winy?
- Nie, wysoki sądzie. Mowa mego obrońcy i zeznania świadków przekonały mnie, że jestem niewinny.




wtorek, 22 marca 2011

Opowieść z morałem...

                                               
Dawno, dawno temu, na oceanie istniała wyspa, którą zamieszkiwały emocje, uczucia oraz ludzkie cechy - takie jak: dobry humor, smutek, mądrość, duma; a wszystkich razem łączyła miłość.

Pewnego dnia mieszkańcy wyspy dowiedzieli się, że niedługo wyspa zatonie. Przygotowali swoje statki do wypłynięcia w morze, aby na zawsze opuścić wyspę. Tylko miłość postanowiła poczekać do ostatniej chwili.

Gdy pozostał jedynie maleńki skrawek lądu, miłość poprosiła o pomoc.

Pierwsze podpłynęło bogactwo na swoim luksusowym jachcie. Miłość zapytała:

- Bogactwo, czy możesz mnie uratować?

- Niestety nie. Pokład mam pełen złota, srebra i innych kosztowności. Nie ma tam już miejsca dla ciebie - odpowiedziało Bogactwo.

Druga podpłynęła Duma swoim ogromnym czteromasztowcem.

- Dumo, zabierz mnie ze sobą! - poprosiła Miłość.

- Niestety nie mogę cię zabrać! Na moim statku wszystko jest uporządkowane, a ty mogłabyś mi to popsuć... - odpowiedziała Duma i z dumą podniosła piękne żagle.

Na zbutwiałej łódce podpłynał Smutek.

- Smutku, zabierz mnie ze sobą! - poprosiła Miłość.

- Och, Miłość, ja jestem tak strasznie smutny, że chcę pozostać sam - odrzekł Smutek i smutnie powiosłował w dal.

Dobry humor przepłynął obok Miłości nie zauważając jej, bo był tak rozbawiony, że nie usłyszał nawet wołania o pomoc.

Wydawało się, że Miłość zginie na zawsze w głębiach oceanu...

Nagle Miłość usłyszała:

- Chodź! Zabiorę cię ze soba! - powiedział nieznajomy starzec.

Miłość była tak szczęśliwa i wdzięczna za uratowanie życia, że zapomniała zapytać kim jest jej wybawca.

Miłość bardzo chciała się dowiedzieć kim jest ten tajemniczy starzec. Zwróciła się o poradę do Wiedzy.

- Powiedz mi proszę, kto mnie uratował?

- To był Czas - odpowiedziała Wiedza.

- Czas? - zdziwiła się Miłość. - Dlaczego Czas mi pomógł?

- Tylko Czas rozumie, jak ważnym uczuciem w życiu każdego człowieka jest 

Miłość - odrzekła Wiedza...